niedziela, 5 czerwca 2016

Rozdział 9

*Perspektywa Rose*

Wybiegłam z auta Zayna czym prędziej kierując się w stronę jego domu. Tak serio to biegłam ile sił w nogach byle by dobiec do celu. Boże, przepraszam za grzech, który popełniłam w ostatnim czasie i błagam o pomoc. Światła jadących samochód oślepiały mnie przez co wbiegłam na trawnik. Gdy zauważyłam oświetlony dom, przyśpieszyłam i wbiegłam tam. W domu słyszałam szmery oraz kroki, ale najbardziej wyraźnym dźwiękiem był mój nie równy oddech. Trzymając broń skierowałam się w stronę salonu, gdzie mam zamiar poczekać na tego potwora. Schowałam się za kanapą i słysząc coraz bardziej wyraźne kroki, przeładowałam broń. Gdy ujrzałam cień postaci, wstałam i skierowałam do niej broń. Nie wierzę!
- Rose, odłóż to. Już jest dobrze - Harry podszedł do mnie i odłożył broń na półkę. Czy to on jest tym, który więzi Jessie?
- Co z Jesy? - popatrzyłam na niego wytrącona z równowagi.Lokowaty tylko pomasował mnie po plecach i złapał za nadgarstek wyciągając z domu, a natępnie wepchnął mnie do auta i zablokował drzwi. Boję się, Boże gdzie jesteś?
- Jest już bezpieczna, żadnej z was nie skrzywdzi - Harry nacisnął pedał gazu i ruszyliśmy przed siebie. Kontrolował lusterka czasami zerkając na mnie troskliwie.
- Kto miał nas skrzywdzić? - popatrzyłam na niego wystraszona, budził we mnie wielki niepokój.Zayn też, ale u niego czułam też pociąg, a Harry jest typowo zły.
- Psychotic, obiecuję zajmę się nim za to co wam zrobił, ale nie gadajmy o tym idiocie tylko o tobie, Sisi - nienawidzę, gdy ktoś do mnie tak mówi.Nie wiem czemu Sisi kojarzy mi się z Nessie, a to był potwór. Nie mogę uwierzyć, że to Zayna wina. Dostał list ze zdjęciami. Nie uciekał by ze mną przed samym sobą. Po co ja mu uciekłam? Czuję się bardziej bezbronna bez niego.
- Jest dobrze, przynajmniej tak sądzę - nie chciałam na niego patrzeć, bo narazie to Psychotic wydaje mi się bardziej prawdomówny.
- Nie zrobił ci nic? - Harry zatrzymał auto, a ja aż zadrżałam ze strachu.
- Był miły - pamiętaj czego uczył cię Zayn, a nic ci się nie stanie.
- On miły? Znalazłem Jessie w okropnym stanie i to jego imię powtarzała - Lokowaty przybliżył się do mnie, a jego dłoń na moim biodrze była paląca. Moje oczy się zaszkliły i gdy Harry przekręcił moją głowę w swoją stronę w myślach mówiłam wszystkie znane mi modlitwy. Jego usta były coraz bliżej moich, a ja drżałam ze strachu.
- Przy mnie nic ci nie grozi - złożył pocałunek w kąciku moich ust. Odsunął się i wjechał do rezydencji moich rodziców, którzy od razu podbiegli do samochodu. Wysiadłam z pojazdu, a ojciec mocno mnie objął, mama za to dziękowała Harremu. Nie chciałam na niego patrzeć, Zayn odemnie nie wymuszał sama dawałam mu to czego oczekiwał. Mimo, że były czasami to rzeczy grzeszne, mi się to podobało. Lokowaty ciągle spoglądał w moją stronę, moje ciemne rzęsy były pokryte słonymi łzami.Odwróciłam głowę, odwzajemniając gest ojca. Dzięki temu zauważyłam ciemne auto i przysięgam na Boga to był Psychotic. Stał oparty o nie paląc papierosa. Harry podszedł do mnie, odbierając mnie od ojca. Złapał moją dłoń i ucałował, a następnie także przyciągnął do siebie. Chciałam się wyrwać, szlochałam widząc jak Zayn wsiada do auta i odjeżdża. Oni mówili, że to jego wina oraz krzywd, które mi, a także Jessie wyrządził, ale ja płakałam, bo najwiekszą krzywdę wyrządzają mi oni i Lokowaty.
- Jestem zmęczona - odsunęłam się od Harrego i lekko się uśmiechnęłam.
- To oczywiste, idź się wyśpij - podziękowałam rodzicom i komisarzowi Stylesowi, skierowałam się do swojego pokoju. Podeszłam do otwartego okna i zamknęłam je, złapałam kopertę, która upadła na ziemię. Było na niej symboliczne "M" - Zayn! Czym prędzej otworzyłam ją i usiadłam na łóżku wczytując się w treść:

"Droga Rosie!

Widzę, że poczułaś się na tyle silna by mnie zostawić. Wszystko mogę znieść, ale tego nie. Uwierz mi, iż nie jesteś jeszcze gotowa by radzić sobie sama z wszystkim. Wokół ciebie jest tyle fałszywych osób. Nie chcę sypać imionami i nazwiskami, ale błagam miej się na baczności. Muszę zostawić cię z tym samą, gdyż nie posłuchałaś mnie i teraz nie chcę postępować irracjonalnie. Uważaj na tego komisarzyka, rodziców i podejrzane osoby .Już wiesz po części jak się bronić. To brzmi dzwinie, ale uwierz mi. Dasz sobie teraz radę, wiem o tym. Jestem ostatnią osobą, która chciałaby cię skrzywdzić. Cóż więcej mogę ci powiedzieć... Do następnego razu, Rosalie.

Ps.Przekaż temu Stylesowi, że jeśli jeszcze raz cię dotknie, to utnę mu kiedyś te łapy i nie tylko.

Z."

Rzuciłam list przed siebie i wtuliłam głowę w poduszkę, byłam  zmęczona, zła oraz smutna. Czułam jakby Psychotic właśnie się ze mną żegnał, a to było bolesne. Zgrzeszyłam myśląc o nim, pragnąc jego dotyku, uwagi. Ufałam mu, a on teraz uznał, że ma ważniejsze sprawy i chce mnie zostawić na pastwę losu. "Do następnego razu" , przecież już następnego może nie być. Lepiej będzie jak narazie o nim zapomnę i będę żyła normalnie. Pomogę Jessie się podnieść z tych okropnych doświadczeń i co najważniejszej muszę wydobyć od niej prawdę na temat gwałtu oraz tego kto ją porwał. Zamknęłam oczy tracąc wszystkie zmartwienia, zasnęłam.

*Perspektywa Harrego*

Usiadłem z rodzicami Rose przy ich stole w jadalni. Dostałem od nich pokaźną sumę. To mi się serio podoba, ale nie chce tylko tego. Muszę doprowadzić do tego, aby oddali mi także Rosalie. Następnym razem sam ją porwę, udam, że to Malik, uratuję ją, a w zamian ci idioci oddadzą mi jej rękę. Pragnę tej dziewczyny od kiedy ją znam. Tylko ta popierdolona parka trzyma ją pod kluczem. Gdy mi ją oddadzą, nawet Psychotic jej nie odnajdzie. Albo najpierw zajmę się nim, a potem wrócę jako wybawca.
- Zrobił jej coś? Mówiła coś, panie komisarzu? - spytał zaniepokojony Pan White. Uśmiechnąłem się chowając kopertę do kieszeni.
- Obawiam się, że tak. Czuję, ona się czegoś boi, ale nie wiem czego. Spokojnie obronię ją za wszelką cenę - usłyszałem "dziękuje" od jej rodziców i wstałem kierując się w stronę drzwi. To mi nie wystarczy.
- Proszę się nią opiekować i do zobaczenia - wyszedłem z ich domu, zanim wsiadłem do auta popatrzyłem na ich rezydencję. Niedługo to już nie będzie dom państwa White, ale Styles. Odjechałem myśląc o tym jak Rose będzie tylko moja, a Malik będzie już pod ziemią.

sobota, 16 stycznia 2016

Rozdział 8

*Perspektywa Liama*
Jebane chuje z policji chyba nie mają życia.Żadnej suki nie zgwałciłem,ale oni muszą mi truć dupę.Podszedłem do dwóch psów,którzy byli ubrani po cywilnemu.
- Czego chcecie,panowie? - byłem wściekły i to było widać.Wyciągnij rączki Payne,przyszliśmy po ciebie.
- Jest może tutaj pani Rose White? - nagle do klubu wbiegł wściekły chłopak z burzą loków na głowie.
- Gdzie jest Psychotic?! - kolejny amant naszej Rosie.Spojrzałem na niego dziwnie,a on wywrócił stół.Ma jakieś problemy z agresją?Bie ładnie panie policjancie.Wysłałem Malikowi sms by spierdalał razem z Rose.Teraz czas bym im krył dupę.
- Niestety Zayna nie ma,dziś miał ważne sprawy na mieście.Może pojawi się później,ale bym na to nie liczył - a teraz spierdalać suki jebane.No już,nie ma was tutaj.
- Poczekamy sobie - Lokowaty usiadł na krześle,obserwując cały klub czy aby na pewno nie ma tu jego upragnionej pani White.Kutas się zdziwi,kiedy okaże się,że jej nie ma,bo już uciekła z Malikiem.
- Może drinka? - może idź sobie,bo bez celu grzejesz tu dupę?Chłopak spojrzał na mnie,chciał coś powiedzieć,ale zatrzymał to dla siebie i pokiwał głową na nie.To będzie długa noc...
*Perspektywa Rose*
Gdy Zayn dostał sms'a,złapał mnie za rękę i mijając Jessie,wyprowadził mnie z dyskoteki.Wsiadliśmy do auta,ruszając z piskiem opon usłyszałam jego "kurwa".Kilka minut i byliśmy w domu,gdzie Zayn zapalił śmierdzącego papierosa popijając go jakimś alkoholem.Przepraszam,ale nie jestem znawcą tego typu trucizn.Nienawidzę pijaństwa.Ogólnie Psychotic jest zupełnie przeciwieństwem mnie,a jednak mu uległam.Ma swoje zasady oraz morały,a dla mnie sensem życia jest rodzina.Moja mam swojego czasu chciała mnie wysłać do zakonu,a teraz nici z tego.Pewnie gdyby to usłyszał wyśmiałby mnie.Każdy podobno tak miał reagował.Rodzice powtarzali mi,że ludzie są okrutni i zazdrośni.Boję się być tutaj z nim...
- Rosalie,powiedz mi czemu mnie nienawidzisz? - przyciągnął mnie do siebie,co wywołało u mnie szybsze bicie serca.Chyba go lubię,pomimo jego charakteru.
- Ale ja cię lubię - powiedziałam patrząc mu z dołu w oczy,jego czekoladowe oczy są chyba lekko załzawione.
- Nauczę cię żyć - pocałował mnie,a ja chciałam się odsunąć,lecz jego mocny uścisk na talii nie pozwolił mi rego zrobić.
- Od dziś nie jesteś jebaną zakonnicą,ale wolną dziewczyną.Będę twoim nauczycielem.Musisz się mnie słuchać.Zapomnieć o tym jak twoi ukochani rodzice zatruwali ci umysł tym kłamstwem.Możesz kochać Boga,ale musisz żyć.Oni ci kazali pamiętaj,że sama decydujesz o swoim losie.Jest wiele rodzin w tych czasach,którą wierzą i nie są w zakonach - moi rodzice mówili,że jeśli nie będę siostrą zakonną to nie kocham Pana Boga.Czyżby kłamali?
- Oni chcieli cię tam wysłać by żaden mężczyzna nie mógł cię mieć,a w szczególności ja.Jesteś moja - owinął sobie moje włosy wokół nadgarstka i pociągnął za nie bym odchyliła głowę,zapiszczałam z bólu.
- Nie chce ci robić krzywdy,nie jesteś jak te inne suki,ale musisz się mnie słuchać.Jesteś poza moim prawem.Jesteś dla mnie jak diament.Nie chcę  cię stracić,ale oszlifować - puścił moje włosy i podał mi szklankę z alkoholem.Ble...nie ma mowy.
- Spróbuj - wypiłam trochę substancji,która chyba właśnie wypaliła mi gardło.
- To jest nie dobre - lekko zakręciło mi się w głowie i oddałam mu szklankę.
- Przyzwyczaisz się,Rosie.To dopiero początek.Jutro nauczymy cię jak się bronić - pogłaskał mój policzek.
- Ale po co mi to?Ty mnie zawsze bronisz - czy on mi coś sugeruje?
- Nie wiem co zrobią twoi rodzice...Mogą mi cię zabrać,a wtedy cię nie ochronię.Jesteś silna,ale nie zdajesz sobie z tego sprawy.Ja to w tobie odkryję.Pokażę ci,że nie potrzebujesz kutasa Stylesa...chociaż według mnie to  jego powinnaś obawiać się najbardziej - spojrzałam na niego
lekko zszokowana.Harry jest zły?To kto jest dobry?Czemu chce mnie usamodzielnić?Przecież jeśli to zrobi tak jakby nie będę go w nie których kwestiach potrzebowała.To wszystko jest takie trudne.
- Pamiętaj w życiu nie jesteśmy sami,ale musimy wiedzieć komu ufamy,a z kim walczymy.Inaczej przegramy - wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka.Zdjęłam buty,a on zsunął mi sukienkę.
- Nie chce tak spać - zakryłam bieliznę,cała zarumieniona.
- Rose,spójrz na mnie.Musisz mi zaufać,jesteś piękna.Nie masz się czego wstydzić.Jesteśmy tu sami.Tylko ja i ty.Dopóki sama nie będziesz w stanie obronić się przed światem,ja to zrobię - położył się obok w samych bokserkach,patrząc na moje ciało z wielkim pożądaniem w oczach.TO i chyba alkohol dodało mi odwagi by przytulić się do niego,a w między czasie zrozumieć to co chce mi przekazać.Muszę walczyć nawet z bliskimi,być wolna.Po prostu bym była sobą,a nie tym czymś co zrobili ze mnie nienawistni rodzice.Psychotic otwiera mi oczy na życie.
- To nie ciebie powinnam się bać,ale tego czym teraz jestem - powiedziałam zamykając oczy do snu.
- Zmienię cię choćbym miał walczyć przeciwko całemu światu.Będziesz Rose White,a nie tym zniszczonym przez nich człowiekim.Poprowadzę cię całkiem nową drogą,ale tylko ty zdecudujesz czy nią pójdziesz i czy zabierzesz mnie ze sobą - wtulił nos w moje włosy,a ja odpłynęłam.w krainę snów.
*Następny dzień - ranek*
Obudził mnie głośny strzał,zerwałam się z łóżka i ubrałam się tak:
To nie jest mój styl,ale trudno.Wzięłam jedną kanapkę,zjadłam a następnie zbiegłam na dół,nie mogłam znaleść Zayna.Wybiegłam na zewnątrz i zobaczyłam go strzelającego do puszek.Że co?!
- Wstałaś.Teraz zaczynamy szkołę.Podejdź - zrobiłam jak mówił,a on klepnął mnie w tyłek tak,że podskoczyłam.
- To jest ta szkoła?! - zdenerwowałam się na niego i to bardzo.Na co on sobie pozwala jak mu zaraz pokażę!
- Mogę zrobić to,a nawet więcej.Rozbiorę cię i... - wypchnął biodra do przodu.Chciałam mu dać z liścia,ale on złapał moją rękę i odwrócił mnie tyłem przyciskając mój tyłek do swojego krocza.
- Fanie nie? - zaczęłam się szarpać,krzycząc by mnie puścił.Co za kretyn!
- Walcz Rosalie - gdy prawie pocałował mnie w szyję,odwróciłam się i odepchnęłam go.
- Celuj w moje najsłabsze punkty - gdy chciałam go kopnąć w krocze,złapał moją nogę i mnie wywrócił.
- Ałaj!Nie mogę - zaczęłam się otrzepywać z piasku.
- Wstawaj i walcz - podszedł do mnie i popchnął na ziemię,siadając na moich biodrach.Zaczęłam go uderzeć w brzuch.
- Rose.Wiem,że dasz radę - zaczął zsuwać mi bluzkę.Nie miałam siły,ale miałam mózg.Zabrałam mu broń i zrzuciłam go z siebie.Teraz ja byłam na górze.
- Brawo,skarbie - powiedział,a ja dyszałam zmęczona i położyłam się na nim.
- Wiedziałem,że to nam szybko pójdzie - wstał podnosząc mnie,przytrzymał mnie chwilę bym nie upadła.Gdy chciałam mu oddać broń powiedział bym ją zatrzymała,bo teraz ja będę strzelała.Ale ja do nikogo nie strzelę.
- Możesz strzelać,ale w obronie własnej i tylko tam gdzie go lub ją to powstrzyma przed złapaniem cię oraz zastrzeleniem - już teraz nic nie rozumiem,czemu ktoś miałby mnie chcieć zabić.Czy ktoś mi to w końcu wyjaśni?
- Gdzie możesz strzelić by go unieruchomić? - hm...niech ponyślę.
- Nogi no i ręce - uśmiechnęłam się dumnie,a on także odwzajemnił gest.
- No i w fiuta,biedaczek nie będzie miał dzieci.Ale zanim pobawimy się w strzelanie w lesie do drzew.To musisz zobaczyć jak się wkłada naboje i naładowuje broń oraz poćwiczyć celność - pokazał mi puszki ustawione na krzesełkach.Były różne wysokości.Chyba dam radę.Psychotic zaczął mi pokazywać jak wkłada się naboje i naładowuje broń,a potem kilkukrotnie musiałam to powtarzać.Następnie zajęliśmy się tym jak trzeba ją trzymać.Na razie muszę używać dwóch rąk,ale Zayn mówi,że to kwestia wprawy.Po żmudnych 2 godzinach ćwiczeń,zaczęłam strzelać do puszek.Za pierwszym i drugim razem było okropnie.Za trzecim pocisk tylko drasnął puszkę,ale czym bardziej trenowałam tym lepiej mi szło.Po wielu próbach strąciłam wszystkie puszki.
- Na dziś koniec,ale jeszcze dużo musisz się nauczyć - jękłam niezadowolona,to jest takie trudne.
- A co będziemy robić jutro? - poprawiłam bluzkę i oddałam mu broń,którą schował do spodni.
- Jutro kilka technik samoobrony,ćwiczenia z bronią i zaopatrze cię w pistolet,gaz pieprzowy oraz prezerwatywy - uśmiechnął się, a potem oblizał usta.
- Po co mi prezerwatywy i reszta? - skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Gumki,bo pokażę ci jak seks może być zajebisty,a reszta bo zaczęła się gra o twoje życie - spoważniał,a ja spojrzałam na niego z łzami w oczach.Co ja zrobiłam?I kto chce mnie zabić?Teraz rozumiem po czyjej stronie muszę być.Poszliśmy do domu,a na stole leżała koperta.Psychotic ją otworzył,a treść zwaliła mnie z nóg.
"Nie uciekniesz za daleko Rose.W końcu cię znajdę,a wtedy będziesz moja.I nawet Malik nie zdoła mnie powstrzymać.Zostawiłem ci niespodziankę w kopercie"
Zayn wyjął zdjęcia na których była Jessie cała w krwi przywiązana do krzesła.Boże!
- Musimy uciekać,znalazł nas - złapał mnie za rękę i pociągnął na górę,zaczął wyjmować walizki spod łóżka.
- Zayn,ale Jessie.Musimy jej pomóc - powiedziałam,gdy łzy zaczęły mi spływać po policzkach.
- Ja tylko dbam o ciebie.A jej nic nie zrobią - splunął na podłogę.
- Jeśli chcesz by nikomu nic się nie stało słuchaj mnie.Jestem twoim bezpieczeństwem,zrozum to - złapał moje nadgarstki i patrzył mi prosto w oczy.
- Teraz idziesz tylko moją drogą - odsunął się,a potem podał mi walizki.Szybko biegłam za nim do auta.Wsiadliśmy i znów jechaliśmy z piskiem opon.Muszę mu ufać,on chyba zna tego człowieka bardzo dobrze.Będę ćwiczyła,szkoliła się,ale nie pójdę jego drogą...Odnajdę Jessie,czy mu się to podoba czy nie.Stanęliśmy na stacji by zatankować.Gdy Psychotic poszedł zapłacić,zabrałam broń i zaczęłam biec w stronę jego domu.Poczekam na tego złego człowieka,a potem zrobię wszystko by uratować Jessie.Nikt mi już nie przeszkodzi...Rose,jest nareszcie sobą

wtorek, 29 września 2015

Rozdział 7

*Perspektywa Rose*
Zayn zaczął iść w stronę toalet i przyparł mnie do zimnych kafelek,a ja zapiszczałam na jego nagły gest.Mam ciągle nadzieję,że nic mi nie zrobi,ale jednak się boję.Nigdy nie spałam z żadnym facetem.
-Puść mnie,błagam-zaczęłam płakać.To może się wydawać głupie,ale wzięłam kafelkę,która prawie odlatywała i uderzyłam nią mojego prześladowcę-
Zayna.Upadł przede mną,a do łazienki wbiegł wściekły Liam.Wykrzykiwał coś pod nosem,mówiąc liczne przekleństwa w moją stronę.On jest o wiele gorszy niż Psychotic.Gdybym słuchała starszych to teraz siedziałabym w domku,bezpieczna.A tu?Życie to obóz przetrwania.Czemu to jest tak trudne?Chyba już wiem przed czym chronili mnie rodzice.Chętnie teraz usiadłabym w jakimś kącie i zaczęła płakać.Najpierw robię coś dziwnego z Zaynem,teraz uderzam go kafelką,bo jest nachalny.Oberwałam w twarz z liścia tak mocno,że aż zadławiłam się łzami.Były takie gorzkie.W moim domu była kiedyś zasada,że nie wolno bić kobiet.Ale Zayn i jego świat to zupełnie coś innego.Tu nie ma reguł.
-Co ty sobie suko wyobrażasz ?!-polał Zayna zimną wodą by go obudzić.
-P...Przepraszam Liam-spojrzałam mu w jego ciemne oczy.Był wściekły i jeśli mnie nie zabije to będę dziękowała Bogu.Mulat otworzył oczy i patrzył na nas zdziwiony jakby nie pamiętał co zrobiłam przed chwilą.Och Boże uratuj mnie,a już o nic nie poproszę.Liam szarpał mną,co chwila wyzywając mnie od najgorszych.Bolało,ale ignorowałam to.W końcu Psychotic odepchnął go bardzo mocno.
-Rusz ją kurwa tak jeszcze raz,a powieszę cię za fiuta przed agencją towarzyską!-pomógł mi wstać i pomasował z wielką czułością mój policzek.Wiedziałam,że mnie nie skrzywdzi jeśli będę grzeczna.No właśnie...jeśli.To życie mi nie odpowiada.I na Boga,chce być znów w moim więzieniu zwanym domem.Wolałabym by Zayn mnie zabił czy coś,niż mam być bita i poniżana co chwilę.Rodzice mieli mnie chronić,ale nie udało im się,bo Rosie była zbyt ciekawa.Liam jest okrutny i wiem,że Jessie miała rację.On jest gwałcicielem,zresztą Malik pewnie też.Chce by ziemia mnie pochłonęła...

*Perspektywa Liama*

Ja serio nie rozumiem czemu Zayn spina dupę.Traktuje ją jak każdą,on mnie dobrze zna,ale ta pizda robi z nim coś nie tak.Ani jej porządnie nie wyrucha ani nic.Dawno straciłem wiarę w pieprzone happy endy.Moja rodzina ma mnie za trupa,bo zachowuje się jak skurwiel.
Mamusiu i tatusiu taki właśnie jestem i nikt tego nie zmieni,bo nie jestem już pod waszym pantoflem,a suki i alkohol to moje życie.I koło dupy mi lata to,że mnie nienawidzą.Jakby nie wiedzieli to przypominam,że wziąłem się z jej jajeczka oraz jego spermy.No chyba,że mamcia zaszalała i zdradziła ojca.Z niej jest taka cnotka,że mogłaby iść do zakonu.Przeczesałem włosy ręką, wyszedłem.Niech Zayn wybiera-Najlepszy Przyjaciel czy Zakonnica?Wpadłem znów na jakąś pindzię.O kurwa Jess!Dziewczyna trzymała w ręce szkło i wyglądała jak chora psychicznie.
Złapałem jej rękę,a potem powoli zabrałem ostry kawałek chyba lustra.Ją trzeba zamknąć do kurwy nędzy!Ta wariatka najpierw mówi,że ją gwałcę,a potem roztwiera nogi mojemu koledze.Pociągnąłem ją za sobą-chociaż nie powinienem-na dół.Było tam pusto.W zasadzie ja,ona i 4 ściany.Popchnąłem ją,a następnie splunąłem na podłogę.Nie czułem się winny,za to,że była w Psychiatryku.To jej rodzina chciała ze mnie wyciągnąć kasę za gwałt.Niestety nie udało się.Na razie jestem wolny,ale chyba nie długo.
-Znów powiesz,że cię gwałcę?-uniosłem jedną brew,widząc zmieszanie na jej twarzy.
-Tak,a wtedy z więzienia cię nie wypuszczą!-zaczęła krzyczeć,wymachują histerycznie rękami.
-Masz mi za złe to,że nie chciałem cię wyruchać?-zaśmiałem się i podszedłem do niej bliżej.
-Miałam,teraz mam kogoś innego-myśli,że mi przysrała,ale coś jej nie pykło.
-Zayn woli Rose,a ty jesteś chora!To się leczy,idiotko!-szarpnąłem nią,a do pokoju weszła Rose,a za nią zatroskany Malik.
-Jessie,jak mogłaś ?-Zayn przytulił zdruzgotaną brunetkę,która całą twarz miała we łzach.Chyba wyszeptał jej coś wesołego na ucho,bo po chwili na jej pięknej twarzy zagościł promienny uśmiech.
- On jest mój zemszczę się.Przysięgam!-krzyknęła pojebana wariatka,znów pogorszyła nam humor.Czy ona nie rozumie,że my jej nie chcemy?Mnie ciągała za sobą z gwałtem,a Zayna z Rose?Chyba będziemy musieli uważać,bo taka stuknięta może coś zrobić biednej Rosie ze złości,że Mulat tylko na niej skupia swoje zainteresowanie.Właściwie ona jest jego oczkiem w głowie.Nagle do nas wbiegła wystraszona Wal-tak mówię na siostrę Malika,jedną z trzech.
-Liam,Policja tu jest!-w jej oczach wyczytałem już  o co chodzi.Są tu po mnie.Jestem tego pewien...

środa, 20 maja 2015

Rozdział 6

*Perspektywa Rose*
Więc jak już mówiłam strasznie boję się tego co zrobi ze mną Zayn.A co jeśli jego towarzystwo to jacyś mordercy?Przecież po nim można się wszystkiego spodziewać.Mogłam siedzieć spokojnie w domu,ale mi zachciało się podróży po dworzu.Gdybym słuchała mamy i taty nie musiałabym się martwić o to czy nadal pozostanę dziewicą.Zaczynam zamieniać się w Jessie, kochałam się z Psychotickiem.To znaczy nie było tego…no wiadomo…tylko mnie lizał.Boże,o czym ja mówię?Matko,a ten biedny blondyn się przeze mnie wycierpiał tyle.Jestem złym człowiekiem,wszyscy  cierpią bo ja zamiast być z nimi zatraciłam się w pożądaniu do diabła wcielonego.Mrok miał w oczach.Są tak ciemne jak noc.Pewnie tysiące kobiet dało by się zabić za kochanie się z nim.Ja do nich nie należę,umiem się hamować.Poczułam ciepłe dłonie Zayna na mojej talii.
-Jedziemy,Rosie-och,te perfumy są cudowne.
-A mam jakieś inne wyjście-przewróciłam oczami,na co jego tęczówki stały się ciemne.
-Kurwa,nie przewracaj na mnie oczami-wyciągnął mnie z domu.
Widziałam jego służących,którzy z wielkim smutkiem patrzyli jak Psychotic mnie ciągnie.Oni chyba bardzo dobrze go znali.Czułam jakby chcieli mi coś powiedzieć.Ale co mogą zrobić?Nawet ja nic nie mogę zrobić.A podobno jestem poza jego prawem,którego nawet nie chce mi powiedzieć.Wepchnął mnie na tył auta i odjechaliśmy.Po kilkunastu minutach byliśmy pod jakimś klubem.Zayn podszedł do ochroniarza i przepchał się przez ludzi na początku.Jego uścisk na moim nadgarstku był bolesny,dlatego też wiem,że na pewno będę miała czerwony ślad.Gdy w końcu dotarliśmy do jakiegoś wysokiego chłopaka,Psychotic przywitał się z nim gestem podania sobie dłoni.Wygląda mnie groźnie niż Zayn.
-Hej,Payne-aa…to tak ma na nazwisko.
-A kto to?Kolejna suczka,którą pozwolisz mi wyruchać na środku parkietu?-zadrżałam.
-Nie,to Rose White-Payne otworzył oczy ze zdziwienia.
-Myślałem,że będzie obrzydliwa,a jest taka seksowna-Psychotic pociągnął mnie na parkiet i wyszeptał mi do ucha.
-Nie przejmuj się Liamem.On tak ma-zamknęłam oczy,oczekując dalszych słów.
-To on według twojej jebniętej kuzyneczki jest gwałcicielem-jego ręce dotknęły moich majtek,a z moich oczu popłynęły pierwsze łzy.Czuję się zawstydzona i nie czysta…
*Perspektywa Jessie* 

Boże,oni obwiniają o wszystko Psychotica.Ale ja im pokażę!Znajdę go i ostrzegę.On by nie porwał Rose.Po tym co było w nocy.Widziałam w jego oczach,że chce tylko mnie.Czy zawsze wszystko musi być sprzyjające dla Rose?Jestem aż taka zła.Kocham Zayna.Jestem tego pewna,a ten Harry nic nie zrobi.Moja miłość ochroni Psychotica.Wyszłam po cichu z domu państwa White.Zadzwoniłam do Rose i za pomocą pewnej aplikacji znalazłam miejsce,gdzie oni są.Pobiegłam do autobusu,wsiadłam w niego.Usiadłam na końcu i włożyłam słuchawki w uszy.MUZYKA zaczęła mnie uspokajać.Po kilkunastu minutach byłam na miejscu i próbowałam przepchnąć się przez tłum ludzi.Weszłam do klubu,po czym zobaczyłam wiele ocierających się o siebie ciał.Weszłam w sam środek i ciągle szukałam Rose.Nagle poczułam silne dłonie na moich biodrach.Zayn mnie znalazł!Odwróciłam się i pocałowałam osobę za mną.Ale w szybkim tempie przekonałam się,że to nie on.
-Witaj po latach,Maleńka-O Mój Boże Liam!Szybko się od niego odsunęłam.Gdzie jest Psychotic?!On mnie uratuje,wiem to.
-Zostaw mnie-zaczęłam uciekać w środek klubu,aż coś zabolało jak nigdy.Zayn powoli ściągał Rose majtki,a ona nawet nie próbowała się bronić.Teraz może się dziać ze mną co tylko chce.Nic mnie bardziej nie zrani niż to.Ale ja się nie poddam.Nawet jeśli po trupach to do celu...

czwartek, 12 lutego 2015

Rozdział 5


Zayn zaparkował auto przed cudowną,wielką willą.Matko,mój dom przy tym wymięka.Skąd taka kanalia ma tyle kasy.Dorabia jako pan do towarzystwa?!Dobra,nie myślę o tym,bo mi głowa wybuchnie.Pan Wkurzający włożył papierosa do ust i zapalił go.Mówiłam mu,że go to powoli zabije,ale Rosie się nie słucha,bo to młoda katoliczka,która nie daje się ze sobą kochać takiemu jak on.Ach...a biedny blondasek cierpi przez takiego PRZYGŁUPA.Tak,jest głupi!Gdybym miała  sobie więcej odwagi wykrzyczałabym mu to prosto w twarz.Mulat otworzył swoje szklane drzwi,nie wchodziliśmy na górę.Już wiem na co lecą jego dziewczyny.Nie myślcie,że ja będę.Co to to nie!Psychotic szybkim krokiem pomaszerował do jakichś drzwi.
-Wejdź,to twój pokój-och...co za dobry człowiek,więzi mnie w pokoju,nie lochach.Mam mu dziękować?Nie,lepiej wypucuje mu buty.Tak...to moje hobby.Nie powinnam taka być,ale człowiek to człowiek.Możemy popełnić błędy.Weszłam do pokoju,a Pan Wkurzający podszedł do szafy.Czegoś szuka...Hm...Sznurek?Siekiera?Broń?Co ja ci zrobiłam?!Na szczęście wyciągnął sukienkę.














-Załóż ją-pana chyba coś boli.Nigdy w życiu nie poniżę się do tego stopnia by wyglądać jak pani lekkich obyczajów.Psychotic za to tobie ten kolor idealnie podkreśli te twoje tatuaże.
-Nie ma mowy-odwróciłam się do niego plecami.
-Albo to zrobisz,albo ja cię przebiorę.Ale zapewniam będę sobie to umilał np.dotykaniem tego i innego-usiadłam na łóżku,nic ni cham nie zrobi.Nagle poczułam jak jakieś silne dłonie popchnęły mnie na łóżko.Zaczęłam machać nogami,ale to nic nie dało.W mgnieniu oka leżałam nago przed moim najgorszym koszmarem.Mogę się ubrać sama?
-Idziemy na imprezę i dlatego mam dla ciebie piękną bieliznę-mrugnął do mnie.
-Lubię po pijaku się zabawić-pokazał mi prześwitującą czarną bieliznę.

*Scena +18 - Ci co nie chcą nie czytają :* Kochane grzeczne dzieci <3 Oczywiście,resztę też kocham,niegrzeczne Haroldy xD*
-To poszukaj sobie pani do towarzystwa!-krzyknęłam,a on pochylił się nade mną.Nienawidzę go,nienawidzę go...mówiłam już,że go NIENAWIDZĘ!Jego usta zaczęły błądzić po moim ciele,a palce zwinnie pieściły moje piersi.Nie!Tak!Nie!Tak!Biję się z myślami.Boże,czemu mi się to podoba?Nie dam sobie rady...jękłam,a z moich oczu wylały się pierwsze łzy,które oznaczały to,że jestem słaba.Nie umiem mu odmówić,a co najważniejsze podoba mi się to.Zayn widział moje zmieszanie i złożył delikatny pocałunek na moich ustach.Oddałam go,a potem moje ręce powędrowały do jego włosów.Aha!To dlatego są takie miękkie.Używa żelu...zaczęłam się nimi bawić,zupełnie zapominając o tym co się dzieje.
-Jesteś naprawdę urocza,Rosie-jakbym nie wiedziała.Psychotic zaczął jeździć językiem po mojej ciepłej skórze na szyi.Chyba byłam różowa jak róża,bo całe policzki mnie piekły.Jego usta delikatnie przyssały się do najwrażliwszego miejsca.To chyba jest malinka.
-Teraz każdy wie,że jesteś moja,maleńka-nie,nie jestem.Znów jego dumny uśmiech,o Mój Boże!Coraz niżej schodził ze swoimi pocałunkami.Gdy jego usta znalazły się na moim brzuchu,nie mogłam opanować śmiechu.To tak jakby ktoś łaskotał mnie po nim piórkiem.Gdy Pan Wkurzający znalazł się przed najintymniejszym miejscem,przygryzłam wargę,co sprawiło mu wielką przyjemność.Przynajmniej tak mi się wydawało.Niespodziewanie wbił we mnie dwa palce, przez co zaczęłam się obawiać o moją błonę dziewiczą.Bolało,bardzo.Z moich oczu polały się łzy.
-Zaraz to mnie, jeszcze nie stracisz dziewictwa, maleńka-nie chcę go słuchać.Zaczął nimi delikatnie poruszać.Nie wiem dlaczego,ale z sekundy na sekundę przestało boleć,a ból zmieniał się w coś innego.Nigdy czegoś takiego nie czułam.To chyba przyjemne.To powoli ogarnia mnie całą...od góry do dołu.I gdy już to miało ze mnie wyjść,Zayn przerwał.
-Nie,błagam-wydyszałam,a w odpowiedzi dostałam gardłowy śmiech.Takie to śmieszne?!Lecz nie długo musiałam czekać,gdyż wbił się we mnie językiem.Matko,to było niesamowite...jego delikatny język.Nie myślę nawet nad tym,ilu kobietom to robił.Teraz jestem tylko ja i on.To przyjemne uczucie rośnie,aż nagle uwolniło się ze mnie z głośnym jękiem.
*Koniec,moje Haroldy :D*
-Brawo,Rosie-ustatkowałam oddech i popatrzyłam na niego.
-Co to było?-zapytałam zaciekawiona.
-Właśnie doszłaś,skarbie-ale gdzie?!Dobra,dam temu spokój.Podniosłam się i ujrzałam jego uśmiechniętą twarz.Dam temu spokój,potem spytam o te tematy.Nie patrząc na Psychotica,ubrałam się.Skoro Pan Wkurzający taki jest...to jakie jest jego towarzystwo?Boże,miej mnie w opiece,nawet jeśli zgrzeszyłam...

wtorek, 11 listopada 2014

Rozdział 4

Ten rozdział dedykuję Justysi :* Błagam nie bij patelnią :D
*Perspektywa Rose*
Wyszłam z mojego pokoju myśląc,że zastanę tam mamę lub tatę.Oni lubią stać przy moich drzwiach i pilnować.Szłam przez długi korytarz,aż nagle zderzyłam się z kimś.Gdy spojrzałam w górę pożałowałam tego,że wyszłam z pokoju.Co mnie do tego pchnęło?
-Uuu...Kogo my tu mamy?-uśmiechnął się głupawo.
-To ty?Co ty tu robisz?-zapytałam zdziwiona.Czy on mnie śledzi?
-Zabawiam się z twoją kuzynką-zaczął się śmiać.Nie wytrzymałam,ona została zgwałcona,a on eh...moja ręka powędrowała z dużą siłą do jego policzka zostawiając na nim czerwony ślad.Boże,ratuj!
-Kurwa,za dużo sobie pozwalasz,Rosie-jego oczy zrobiły się ciemne jak noc.
-Błagam,nie rób mi krzywdy-do moich oczu napłynęło stado łez.
-Skarbie,jestem ostatnią osobą,która chciałaby cię skrzywdzić-wytarł pojedynczą łzę,która spływała po moim policzku.Pochylił się nade mną i złożył delikatny pocałunek na moich ustach.To było takie obce,ja nigdy się nie całowałam.Moje usta chyba chciały więcej,więc oddałam mu pocałunek,a on całował mnie uśmiechając się przy tym.Nagle poczułam,że Zayn schodzi z dłońmi,które miał na mojej talii,na mój tyłek.Cichy jęk wydostał się z moich ust,a wtedy chłopak podniósł mnie tak,że oplotłam go nogami w pasie.
-Rosie,jeśli nie chcesz bym cię przeleciał,to skończ-powiedział przypierając mnie do ściany.Chyba odzyskałam świadomość i moje oczy powiększyły się z podziwu dla tego,że ten okropny,zły Psychotic ostrzegł mnie przed samym sobą.O mój Boże!
-Ja nie...-zaczęłam się jąkać,Rose ogarnij się!
-Rozumiem,chyba musimy się pożegnać-Nie!To znaczy tak,bo on jest zły,a ja dobra.On jest z Jessie,a ja sama.
-Do nie widzenia-odwróciłam głowę w stronę drzwi by nie mógł wyczytać z moich oczu tego smutku.
-I tak dobrze wiesz,że cię nie zostawię i wrócę tu,ale mam coś na pamiątkę-Zayn zaczął robić mi malinkę na szyi.Nie wiem dlaczego,ale gdy skończył pocałowałam go.Chwilę później poczułam,że już poszedł.Ogarnęła mnie pustka i złość na Jessie.Dopiero "bidulka" wyszła z Psychiatryka po gwałcie,a teraz co?Weszłam do jej pokoju i wzięłam jej telefon do ręki.Miała jedną nie odebraną wiadomość,przeczytałam ją.Nie zawahałam się odpisać Niallowi.
Odłożyłam jej telefon,założyłam sweter i zeszłam na dół do mojego tajnego przejścia.Wyszłam przez nie,a potem zobaczyłam blondyna opartego o samochód.Wolnym krokiem podeszłam do niego i szeroko się uśmiechnęłam.
-Jesteś jeszcze piękniejsza niż myślałem-uśmiechnął się do mnie życzliwie.Moja zemsta trwa,ktoś kto mówi do niej "skarbeńku" pewnie coś dla niej znaczy.
-Jesteś bardzo miły,ale pisałeś z moją kuzynką-zaczęłam bawić się palcami.
-Jakoś nie żałuję,że jej tu nie ma-teraz wiem co zrobię.Podeszłam i pocałowałam chłopaka,a potem odsunęłam się.
-Łał,świetnie całujesz-przyparł mnie do maski samochodu.
-Jestem Niall,maleńka-jego usta znów zbliżały się do moich.
-Tknij ją chuju,a obiecuję,że długo nie pożyjesz-o mój Boże,tylko nie on.
-Spierdalaj-odrzekł blondyn,a Psychotic złapał go za koszulę i zaczął bić oraz kopać.
-Zostaw go!-płakałam,ale także dławiłam się łzami.Blondyn leżał na ziemi,cały posiniaczony...to moja wina.Zayn złapał mnie za dłoń,a potem wsadził do auta.
-Jesteś tylko moja-wsadził kluczyk do stacyjki i odpalił silnik,ruszyliśmy z piskiem opon.Mogłam tylko z okna patrzeć jak oddala się mój dom oraz miły blondyn,który leżał prawie martwo na ziemi.Moje życie jest zagrożone i zależy od bruneta ze zjawiskowymi brązowymi oczami...Ta jazda się nie kończy,mam dość.Mamo,tato!Na pewno mnie usłyszą...Spojrzałam na Zayna,który wyjmował pudełko z papierosami z kieszeni kurtki.
-Będziesz mi tu kopcić?-skrzyżowałam ręce na piersiach.Jako odpowiedź dostałam gardłowy śmiech.
-Co cię tak bawi?Dostaniesz raka płuc albo coś innego,a ja będę mówić na ciebie Smok-chłopak wyjął jednego papierosa z pudełka i podpalił go,a potem zaciągnął się nim.
-Patrz Rosie,jeszcze rano życzyłaś mi wszystkiego najgorszego,a teraz dbasz o mnie-uśmiechnął się szeroko.
-Miła z natury,a po drugie jestem chrześcijanką.Jedno z przykazań mówi:"Szanuj bliźniego swego,jak siebie samego"-Zayn zadławił się dymem.
-Ja jestem Zayneistą.Mam moje prawa,zasady i reguły-prychnęłam pod nosem,co nie obeszło jego uwadze,więc uśmiechnął się łobuzersko.
-A powiesz kilka?-dlaczego mnie to w ogóle interesuje?Psychotic przeczesał dłonią włosy...o matko,chciałabym ja to zrobić.
-Jesteś jedyną kobietą,którą to prawo nie obowiązuje.Resztę dopowiem ci kiedy indziej-przewróciłam oczami i moje myśli popłynęły do blondyna,który leży tam martwy lub umierający.Zemsta to głupia sprawa.Muszę się tera wyspowiadać,ale jak ja pójdę do kościoła skoro nawet nie wiem gdzie jestem.Boże,ratunku!
*Perspektywa Jessie*
Wstałam rano,ponieważ obudziły mnie promienie słońca.Pierwsze co zrobiłam to poszłam wziąć szybki prysznic.Uwielbiam,gdy woda spływa po moim ciele,czuję wtedy jakbym zmywała z siebie wszystkie złe rzeczy.Kilka minut potem,ubrana zeszłam na dół i usiadłam przy wielkim stole.Mniam...ci ludzie to dopiero są bogaci.Ciocia weszła do pokoju uśmiechnięta,a obok niej szedł wujek i trzymali się za ręce.Od razu do mojej głowy wpadł Psychotic.Tak chciałabym trzymać go za dłoń...marzenia.
-A gdzie jest Rose,kochanie?-spytała zaspanym głosem pani White.
-Um...nie wiem,chyba jeszcze śpi-uśmiechnęłam się do kobiety,odwzajemniła to i zawołała służącą,której kazała obudzić moją kuzynkę.
-Musimy na nią poczekać-powiedział tata Rose.Zawsze podziwiałam ich za to,że są tacy zgodni i pomimo czasów,które nadeszły,istnieje jeszcze pomiędzy nimi prawdziwa miłość.Gdyby udało mi się może z Psychotickiem,to też chciałabym tyle lat z nim być,czesać jego włosy,całować go o każdej porze dnia,tulić się do niego,zwierzać z tego co mnie trapi...ach.
-Jessie...mam nadzieję,że podoba ci się w nas w domu-powiedziała ciocia.
-Jasne,kocham tu być.Jesteście najlepszą rodziną jaką mam-jedyną jaką mam...
-Obyś tutaj zapomniała o tym wszystkim,co zdarzyło ci się w Londynie-uśmiechnęła się ciepło.
-Taki mam zamiar-w prawdzie już zapomniałam o tym,dzięki Rose i Psychotickowi.Oni są idealni...gdyby znali się mogli by być BFF lub parą.Tylko niestety kuzyneczko,ale ten chłopak jest mój.Może jestem samolubna,bo wiem,że on od tamtej nocy rozkochał mnie w sobie.A tamten blondyn,to jakiś głupi facet,który myśli,że jest fajny.W Psychiatryku znałam takich kilku.Nie uwierzycie,ale tam są naprawdę normalne osoby,które po prostu zagubiły się w życiu.Na przykład Maria,poroniła dziecko,a zdążyła je pokochać.W Psychiatryku pokazywała nam zdjęcia USG i jej maleństwo na nich.Było mi tak przykro.Moje rozmyślenia przerwała służąca,która wbiegła zdyszana do pokoju.
-Nie ma jej!-krzyknęła i złapała się za miejsce,gdzie ma serce.Wujek uderzył dłonią w stół,a ciocia miała łzy w oczach.
-Dzwońcie po komendanta Stylesa!Gdy dorwę Psychoticka,pokaże mu dopiero co to znaczy ból...-powiedział to ze złością w głosie,aż zadrżałam.Chwila...dlaczego on porwał Rose?!Przecież my się wczoraj kochaliśmy!On nie mógłby mnie zostawić,to na pewno pomyłka.Wstałam i zaczęłam płakać,a ciocia mnie przytuliła.To najgorszy dzień w moim życiu!Ktoś kogo pokochała zabawił się mną...Wiecie co było najgorsze w tym wszystkim?To,że nie martwiłam się o Rose,ale o Psychoticka.Ja nadal go kocham...

środa, 18 czerwca 2014

Rozdział 3 (+18)

Rozdział zawiera sceny przeznaczone od lat +18. 
                                                                **Oczami Jessie**
Matko,miałam straszny koszmar!Śnił mi się ten dzień i on mój gwałciciel.Najgorszy koszmar na świecie.Przez tego dupka trafiłam do Psychiatryka.Chwila...czemu tutaj jest zapalone światło pamiętam,że je gasiłam.Wstałam ciekawa tego,co zaraz może się zdarzyć.Poczułam czyjeś ręce na mojej talii.Czy to jest mój koszmar?!
-Cześć,Jessie.Pięknie wyglądasz-powiedział nieznajomy głos.
-Czego chcesz i kim jesteś?
-Psychotic,może wujostwo ci opowiadało.
-To ty!Zostaw mnie!-zaczął całować moją szyję.
-Bo cię posłucham.
-Odwal się!-odwróciłam się do niego.
-Zobaczymy,co za chwilę będziesz krzyczeć-uśmiechnął się łobuzersko.
Nie wytrzymam tego,zaczęłam się szarpać i rzucać.Ale to nic nie pomagało,tylko sprawiało mu frajdę.Dlaczego,to zawsze spotyka mnie?!W końcu pomyślałam,że muszę uciekać.Podniosłam rękę i dałam chłopakowi "z liścia" w twarz.Miał wzrok mordercy,był przerażający.Już się zbierałam do ucieczki,gdy złapał mnie i rzucił na łóżko.Potem wziął jakąś szmatkę i zawiązał mi ją na ustach.Zaczął mnie rozbierać,z moich oczu kapały wielkie krople łez.Pomocy!Nawet nie mam siły krzyczeć.Nagle poczułam zimno,jestem naga.Ostatkami sił zaczęłam się rzucać,ale to nic nie dało,bo on był za silny.Zaczął się złowieszczo śmiać,a sam zdejmował już ubrania.Patrzyłam się na ścianę,na której wisiało zdjęcie dwóch bawiących się kotków.Rose mi go wybrała,a czy ona jest bezpieczna?!Pamiętam,jak byłam pierwszy raz zgwałcona.
-Pomocy!-krzyknęłam,cała zrozpaczona.
-Zamknij się,dziwko.
-Zostaw mnie,co ja ci zrobiłam?!
-Powiedziałem coś!Nie lubię się powtarzać-zostałam uderzona i potem on zrobił swoje.
Gdy wybudziłam się z mojego transu,Psychotic już był gotowy.Położył ręce po obu stronach mojej głowy i boleśnie we mnie wszedł.Krzyknęłam,ale nikt nie przyszedł.Znów sama.Trzyma moje ręce tak mocno,że zaraz chyba staną się sine.Poczułam jak mocno się we mnie wdziera.Nie wiem dlaczego,ale zaczęłam cicho jęczeć.Czy mi się to podoba?!
-Krzycz,kurwa!-krzyknął rozdrażniony.
-Psychotic!-próbowałam wydusić słowa przez szmatkę.
-Głośniej,chce by wszyscy to słyszeli.
-Psychotic,o matko!-dlaczego jest mi dobrze?!
-Tak,maleńka-jego ruchy były precyzyjne i szybkie,było tak cudownie.
Wiecie czego bym chciała,by mnie całował,a on tylko wchodzi.Odchyliłam głowę do tyłu,czując ciepło bijące od naszych ciał.Mogę jutro nie chodzić,ale chce by to się nie kończyło.Psychotic puścił moje dłonie i odwiązał mi szmatkę.
-Jak się czujesz?-zapytał ze złowieszczym uśmieszkiem.
-Jest niesamowicie!-krzyknęłam,tym samym odpowiadając na jego pytanie.
Czułam znajome ciepło,które powoli przepływało przez moje ciało.Nie chce jeszcze dochodzić.Złapałam się prześcieradła i mocno ścisnęłam.Z mojej dolnej części ciała wypłynęła jakaś substancja.Chłopak ciągle we mnie wchodzi nie ustępował tępa.Nic nie mówił,nie było pomiędzy nami miłosnego kontaktu,ale i tak był w tych sprawach niesamowity.Ten chłopak skradł moje serce.Nagle poczułam jak w prezerwatywie robi się ciepło.Doszedł we mnie.Poczekałam chwilę by ustatkować oddech,a on zaczął się ubierać.Chciałam coś powiedzieć,ale on bez słowa wyszedł.Zostawił mnie samą,po tym jak było na razem tak dobrze.Chętnie bym to powtórzyła,ale teraz idę spać.Seks to męcząca sprawa.Proszę niech nikt o tym się nie dowie,bo zwariuję.Oby nikogo nie skrzywdził,mój pan seksu.Zamknęłam oczy i poszłam spać.