wtorek, 11 listopada 2014

Rozdział 4

Ten rozdział dedykuję Justysi :* Błagam nie bij patelnią :D
*Perspektywa Rose*
Wyszłam z mojego pokoju myśląc,że zastanę tam mamę lub tatę.Oni lubią stać przy moich drzwiach i pilnować.Szłam przez długi korytarz,aż nagle zderzyłam się z kimś.Gdy spojrzałam w górę pożałowałam tego,że wyszłam z pokoju.Co mnie do tego pchnęło?
-Uuu...Kogo my tu mamy?-uśmiechnął się głupawo.
-To ty?Co ty tu robisz?-zapytałam zdziwiona.Czy on mnie śledzi?
-Zabawiam się z twoją kuzynką-zaczął się śmiać.Nie wytrzymałam,ona została zgwałcona,a on eh...moja ręka powędrowała z dużą siłą do jego policzka zostawiając na nim czerwony ślad.Boże,ratuj!
-Kurwa,za dużo sobie pozwalasz,Rosie-jego oczy zrobiły się ciemne jak noc.
-Błagam,nie rób mi krzywdy-do moich oczu napłynęło stado łez.
-Skarbie,jestem ostatnią osobą,która chciałaby cię skrzywdzić-wytarł pojedynczą łzę,która spływała po moim policzku.Pochylił się nade mną i złożył delikatny pocałunek na moich ustach.To było takie obce,ja nigdy się nie całowałam.Moje usta chyba chciały więcej,więc oddałam mu pocałunek,a on całował mnie uśmiechając się przy tym.Nagle poczułam,że Zayn schodzi z dłońmi,które miał na mojej talii,na mój tyłek.Cichy jęk wydostał się z moich ust,a wtedy chłopak podniósł mnie tak,że oplotłam go nogami w pasie.
-Rosie,jeśli nie chcesz bym cię przeleciał,to skończ-powiedział przypierając mnie do ściany.Chyba odzyskałam świadomość i moje oczy powiększyły się z podziwu dla tego,że ten okropny,zły Psychotic ostrzegł mnie przed samym sobą.O mój Boże!
-Ja nie...-zaczęłam się jąkać,Rose ogarnij się!
-Rozumiem,chyba musimy się pożegnać-Nie!To znaczy tak,bo on jest zły,a ja dobra.On jest z Jessie,a ja sama.
-Do nie widzenia-odwróciłam głowę w stronę drzwi by nie mógł wyczytać z moich oczu tego smutku.
-I tak dobrze wiesz,że cię nie zostawię i wrócę tu,ale mam coś na pamiątkę-Zayn zaczął robić mi malinkę na szyi.Nie wiem dlaczego,ale gdy skończył pocałowałam go.Chwilę później poczułam,że już poszedł.Ogarnęła mnie pustka i złość na Jessie.Dopiero "bidulka" wyszła z Psychiatryka po gwałcie,a teraz co?Weszłam do jej pokoju i wzięłam jej telefon do ręki.Miała jedną nie odebraną wiadomość,przeczytałam ją.Nie zawahałam się odpisać Niallowi.
Odłożyłam jej telefon,założyłam sweter i zeszłam na dół do mojego tajnego przejścia.Wyszłam przez nie,a potem zobaczyłam blondyna opartego o samochód.Wolnym krokiem podeszłam do niego i szeroko się uśmiechnęłam.
-Jesteś jeszcze piękniejsza niż myślałem-uśmiechnął się do mnie życzliwie.Moja zemsta trwa,ktoś kto mówi do niej "skarbeńku" pewnie coś dla niej znaczy.
-Jesteś bardzo miły,ale pisałeś z moją kuzynką-zaczęłam bawić się palcami.
-Jakoś nie żałuję,że jej tu nie ma-teraz wiem co zrobię.Podeszłam i pocałowałam chłopaka,a potem odsunęłam się.
-Łał,świetnie całujesz-przyparł mnie do maski samochodu.
-Jestem Niall,maleńka-jego usta znów zbliżały się do moich.
-Tknij ją chuju,a obiecuję,że długo nie pożyjesz-o mój Boże,tylko nie on.
-Spierdalaj-odrzekł blondyn,a Psychotic złapał go za koszulę i zaczął bić oraz kopać.
-Zostaw go!-płakałam,ale także dławiłam się łzami.Blondyn leżał na ziemi,cały posiniaczony...to moja wina.Zayn złapał mnie za dłoń,a potem wsadził do auta.
-Jesteś tylko moja-wsadził kluczyk do stacyjki i odpalił silnik,ruszyliśmy z piskiem opon.Mogłam tylko z okna patrzeć jak oddala się mój dom oraz miły blondyn,który leżał prawie martwo na ziemi.Moje życie jest zagrożone i zależy od bruneta ze zjawiskowymi brązowymi oczami...Ta jazda się nie kończy,mam dość.Mamo,tato!Na pewno mnie usłyszą...Spojrzałam na Zayna,który wyjmował pudełko z papierosami z kieszeni kurtki.
-Będziesz mi tu kopcić?-skrzyżowałam ręce na piersiach.Jako odpowiedź dostałam gardłowy śmiech.
-Co cię tak bawi?Dostaniesz raka płuc albo coś innego,a ja będę mówić na ciebie Smok-chłopak wyjął jednego papierosa z pudełka i podpalił go,a potem zaciągnął się nim.
-Patrz Rosie,jeszcze rano życzyłaś mi wszystkiego najgorszego,a teraz dbasz o mnie-uśmiechnął się szeroko.
-Miła z natury,a po drugie jestem chrześcijanką.Jedno z przykazań mówi:"Szanuj bliźniego swego,jak siebie samego"-Zayn zadławił się dymem.
-Ja jestem Zayneistą.Mam moje prawa,zasady i reguły-prychnęłam pod nosem,co nie obeszło jego uwadze,więc uśmiechnął się łobuzersko.
-A powiesz kilka?-dlaczego mnie to w ogóle interesuje?Psychotic przeczesał dłonią włosy...o matko,chciałabym ja to zrobić.
-Jesteś jedyną kobietą,którą to prawo nie obowiązuje.Resztę dopowiem ci kiedy indziej-przewróciłam oczami i moje myśli popłynęły do blondyna,który leży tam martwy lub umierający.Zemsta to głupia sprawa.Muszę się tera wyspowiadać,ale jak ja pójdę do kościoła skoro nawet nie wiem gdzie jestem.Boże,ratunku!
*Perspektywa Jessie*
Wstałam rano,ponieważ obudziły mnie promienie słońca.Pierwsze co zrobiłam to poszłam wziąć szybki prysznic.Uwielbiam,gdy woda spływa po moim ciele,czuję wtedy jakbym zmywała z siebie wszystkie złe rzeczy.Kilka minut potem,ubrana zeszłam na dół i usiadłam przy wielkim stole.Mniam...ci ludzie to dopiero są bogaci.Ciocia weszła do pokoju uśmiechnięta,a obok niej szedł wujek i trzymali się za ręce.Od razu do mojej głowy wpadł Psychotic.Tak chciałabym trzymać go za dłoń...marzenia.
-A gdzie jest Rose,kochanie?-spytała zaspanym głosem pani White.
-Um...nie wiem,chyba jeszcze śpi-uśmiechnęłam się do kobiety,odwzajemniła to i zawołała służącą,której kazała obudzić moją kuzynkę.
-Musimy na nią poczekać-powiedział tata Rose.Zawsze podziwiałam ich za to,że są tacy zgodni i pomimo czasów,które nadeszły,istnieje jeszcze pomiędzy nimi prawdziwa miłość.Gdyby udało mi się może z Psychotickiem,to też chciałabym tyle lat z nim być,czesać jego włosy,całować go o każdej porze dnia,tulić się do niego,zwierzać z tego co mnie trapi...ach.
-Jessie...mam nadzieję,że podoba ci się w nas w domu-powiedziała ciocia.
-Jasne,kocham tu być.Jesteście najlepszą rodziną jaką mam-jedyną jaką mam...
-Obyś tutaj zapomniała o tym wszystkim,co zdarzyło ci się w Londynie-uśmiechnęła się ciepło.
-Taki mam zamiar-w prawdzie już zapomniałam o tym,dzięki Rose i Psychotickowi.Oni są idealni...gdyby znali się mogli by być BFF lub parą.Tylko niestety kuzyneczko,ale ten chłopak jest mój.Może jestem samolubna,bo wiem,że on od tamtej nocy rozkochał mnie w sobie.A tamten blondyn,to jakiś głupi facet,który myśli,że jest fajny.W Psychiatryku znałam takich kilku.Nie uwierzycie,ale tam są naprawdę normalne osoby,które po prostu zagubiły się w życiu.Na przykład Maria,poroniła dziecko,a zdążyła je pokochać.W Psychiatryku pokazywała nam zdjęcia USG i jej maleństwo na nich.Było mi tak przykro.Moje rozmyślenia przerwała służąca,która wbiegła zdyszana do pokoju.
-Nie ma jej!-krzyknęła i złapała się za miejsce,gdzie ma serce.Wujek uderzył dłonią w stół,a ciocia miała łzy w oczach.
-Dzwońcie po komendanta Stylesa!Gdy dorwę Psychoticka,pokaże mu dopiero co to znaczy ból...-powiedział to ze złością w głosie,aż zadrżałam.Chwila...dlaczego on porwał Rose?!Przecież my się wczoraj kochaliśmy!On nie mógłby mnie zostawić,to na pewno pomyłka.Wstałam i zaczęłam płakać,a ciocia mnie przytuliła.To najgorszy dzień w moim życiu!Ktoś kogo pokochała zabawił się mną...Wiecie co było najgorsze w tym wszystkim?To,że nie martwiłam się o Rose,ale o Psychoticka.Ja nadal go kocham...

środa, 18 czerwca 2014

Rozdział 3 (+18)

Rozdział zawiera sceny przeznaczone od lat +18. 
                                                                **Oczami Jessie**
Matko,miałam straszny koszmar!Śnił mi się ten dzień i on mój gwałciciel.Najgorszy koszmar na świecie.Przez tego dupka trafiłam do Psychiatryka.Chwila...czemu tutaj jest zapalone światło pamiętam,że je gasiłam.Wstałam ciekawa tego,co zaraz może się zdarzyć.Poczułam czyjeś ręce na mojej talii.Czy to jest mój koszmar?!
-Cześć,Jessie.Pięknie wyglądasz-powiedział nieznajomy głos.
-Czego chcesz i kim jesteś?
-Psychotic,może wujostwo ci opowiadało.
-To ty!Zostaw mnie!-zaczął całować moją szyję.
-Bo cię posłucham.
-Odwal się!-odwróciłam się do niego.
-Zobaczymy,co za chwilę będziesz krzyczeć-uśmiechnął się łobuzersko.
Nie wytrzymam tego,zaczęłam się szarpać i rzucać.Ale to nic nie pomagało,tylko sprawiało mu frajdę.Dlaczego,to zawsze spotyka mnie?!W końcu pomyślałam,że muszę uciekać.Podniosłam rękę i dałam chłopakowi "z liścia" w twarz.Miał wzrok mordercy,był przerażający.Już się zbierałam do ucieczki,gdy złapał mnie i rzucił na łóżko.Potem wziął jakąś szmatkę i zawiązał mi ją na ustach.Zaczął mnie rozbierać,z moich oczu kapały wielkie krople łez.Pomocy!Nawet nie mam siły krzyczeć.Nagle poczułam zimno,jestem naga.Ostatkami sił zaczęłam się rzucać,ale to nic nie dało,bo on był za silny.Zaczął się złowieszczo śmiać,a sam zdejmował już ubrania.Patrzyłam się na ścianę,na której wisiało zdjęcie dwóch bawiących się kotków.Rose mi go wybrała,a czy ona jest bezpieczna?!Pamiętam,jak byłam pierwszy raz zgwałcona.
-Pomocy!-krzyknęłam,cała zrozpaczona.
-Zamknij się,dziwko.
-Zostaw mnie,co ja ci zrobiłam?!
-Powiedziałem coś!Nie lubię się powtarzać-zostałam uderzona i potem on zrobił swoje.
Gdy wybudziłam się z mojego transu,Psychotic już był gotowy.Położył ręce po obu stronach mojej głowy i boleśnie we mnie wszedł.Krzyknęłam,ale nikt nie przyszedł.Znów sama.Trzyma moje ręce tak mocno,że zaraz chyba staną się sine.Poczułam jak mocno się we mnie wdziera.Nie wiem dlaczego,ale zaczęłam cicho jęczeć.Czy mi się to podoba?!
-Krzycz,kurwa!-krzyknął rozdrażniony.
-Psychotic!-próbowałam wydusić słowa przez szmatkę.
-Głośniej,chce by wszyscy to słyszeli.
-Psychotic,o matko!-dlaczego jest mi dobrze?!
-Tak,maleńka-jego ruchy były precyzyjne i szybkie,było tak cudownie.
Wiecie czego bym chciała,by mnie całował,a on tylko wchodzi.Odchyliłam głowę do tyłu,czując ciepło bijące od naszych ciał.Mogę jutro nie chodzić,ale chce by to się nie kończyło.Psychotic puścił moje dłonie i odwiązał mi szmatkę.
-Jak się czujesz?-zapytał ze złowieszczym uśmieszkiem.
-Jest niesamowicie!-krzyknęłam,tym samym odpowiadając na jego pytanie.
Czułam znajome ciepło,które powoli przepływało przez moje ciało.Nie chce jeszcze dochodzić.Złapałam się prześcieradła i mocno ścisnęłam.Z mojej dolnej części ciała wypłynęła jakaś substancja.Chłopak ciągle we mnie wchodzi nie ustępował tępa.Nic nie mówił,nie było pomiędzy nami miłosnego kontaktu,ale i tak był w tych sprawach niesamowity.Ten chłopak skradł moje serce.Nagle poczułam jak w prezerwatywie robi się ciepło.Doszedł we mnie.Poczekałam chwilę by ustatkować oddech,a on zaczął się ubierać.Chciałam coś powiedzieć,ale on bez słowa wyszedł.Zostawił mnie samą,po tym jak było na razem tak dobrze.Chętnie bym to powtórzyła,ale teraz idę spać.Seks to męcząca sprawa.Proszę niech nikt o tym się nie dowie,bo zwariuję.Oby nikogo nie skrzywdził,mój pan seksu.Zamknęłam oczy i poszłam spać.




sobota, 14 czerwca 2014

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Rozdział 2

                                                                       **Oczami Jessie**

Siedzę w pokoju i nudzę się.Po godzinie,wstałam z łóżka, bo usłyszałam krzyk mojej "cioci".
-Rose w tej chwili na dół!-ciekawe o co chodzi?
Powinnam zejść na dół? A może lepiej zostanę?Po krótkim namyśle,postanowiłam zostać w moim pokoju.Wspominałam już,że był piękny?Łóżko stało koło brązowej szafki nocnej,padało na nie światło księżyca,które wdzierało się do sypialni.Naprzeciwko łóżka wisiał wielki telewizor,a pod nim stała długa komoda.Cały pokój ogólnie był jasny tylko,podłoga była czarna,pasowało mi to.Nagle usłyszałam część kłótni.
-Bo wy mi nigdy nie pozwalacie wychodzić!-to był krzyk Rose.
-Jesteś w niebezpieczeństwie nie rozumiesz tego? -tym razem,to był męski krzyk jak mniemam "wujka".
-Nie!-słychać było kroki na schodach.Wyszłam z mojego przytulnego pokoiku i udałam się do Rose.Kiedy stałam przed jej drzwiami,wahałam się zapukać.W końcu wykonałam ruch.
-Nie chce was widzieć!
-Emm...to tylko ja....Jessie.
-Wejdź-usłyszałam jej cieniutki głos.Wydaje mi się że płacze.Kiedy weszłam do jej pokoju ujrzałam Rose PŁACZĄCĄ na łóżku.Było mi jej żal wiedziałam,że jej rodzice są surowi,ale żeby zabronić dziecku wychodzić?
-Rose-szepnęłam-Wszystko w porządku?
-Tak-odpowiedziała wycierając łzy
-Właśnie widzę-martwiłam się o nią,tylko dla niej  żyłam przecież  nie mam nikogo.Przytuliłam ją,a ona odwzajemniła gest wtulając się we mnie.
-Nienawidzę ich-łzy popłynęły z jej oczu,a przy okazji moczyły moją i tak już przesiąkniętą koszulkę.
-Rozumiem cię,ale nie mów tak,bo kiedy ich stracisz to tego pożałujesz-wybuchła płaczem.
-Wiesz,kiedy byłam nie dawno na dworze zaczepił mnie chłopak jego przezwisko to "Psychotic".Powiedział,że się jeszcze spotkamy.Wspomniał także o tobie.Na ostatnie słowo serce stanęło mi w gardle.Skąd on o mnie wie?Kim jest?Znam go?
-Nie przejmuj się przy mnie jesteś bezpieczna.Pamiętasz może co o mnie mówił?-zapytałam próbując ukryć moje narastające z każdą sekundą przerażenie.
-Powiedział,że "Zna osobę przez którą trafiłaś d...do...do Psychiatryka"-Boże boję się. Jeżeli ten cały "Psychotic"zrobi coś Rose i mi?Po godzinie moja kuzynka  zasnęła,więc przykryłam ją kołdrą i zgasiłam się palącą lampkę.Przemierzyłam korytarz,a potem weszłam do mojej sypialni.Postanowiłam się umyć,więc wzięłam ze sobą tylko czystą bieliznę.Weszłam do łazienki,rozebrałam się i wlazłam do wanny.Napuściłam wody,a potem umyłam się porządnie.Wyszłam z łazienki w samej  bieliźnie.Otworzyłam walizkę i wyjęłam z niej PIŻAMĘ.Założyłam ją na siebie,a chwile potem dostałam wiadomość.Odblokowałam mojego I Phone i  ujrzałam TO.Szybkim krokiem podeszłam do okna,gdzie zobaczyłam chłopaka z blond czupryną wsiadającego do czarnego BMW.Tylko tyle zdołało mi się zobaczyć.Na sms'a nie odpisałam.Po dwóch godzinach rozmyśleń o tajemniczym chłopaku,udało mi się zasnąć.




niedziela, 8 czerwca 2014

Rozdział 1

Matko,co ja mam teraz zrobić?Człowiek,który tutaj był zostawił znak na moim biurku.Mam powiedzieć o tym rodzicom?Lepiej tak.Zeszłam na dół i zobaczyłam Taxi,która stanęła pod naszym domem.Wysiadła z niej blondynka,która miała ze sobą dużą walizkę.To chyba Jessie!A co jeśli ona też jest w niebezpieczeństwie?!Przecież ktoś,kto kłóci się z moimi rodzicami,nie może być dobry.Mój tata kiedyś pracował w policji,a mama była kasjerką.Poznali się w kawiarni,gdy moja rodzicielka miała przerwę w pracy.To była miłość od pierwszego wejrzenia.Potem zaczęły się randki,kwiaty,ślub i dziecko,czyli ja.Rodzice mówili,że Jessie boi się chłopaków i była w Psychiatryku.Podeszłam do blondynki i przytuliłam się.
-Hej,jestem Rose-uśmiechnęłam się do niej ciepło.
-Jessie-także odpowiedziała mi uśmiechem.
-Rose,wracaj do domu-krzyknęła moja mama.
-Już idę.Chodź pokażę ci twój pokój-wzięłam jej walizkę i poszłam na górę.
Dziewczyna szła za mną i podziwiała mój dom.Tak jej zazdroszczę tego,że może wychodzić na miasto.Ja muszę siedzieć w tej dziurze,ale dziś wyjdę moim przejściem.Otworzyłam drzwi od jej pokoju,stanęła z otwartymi oczami.
-No to jesteśmy.Jak ci się podoba?Ja urządzałam.
-Jest cudowny,dziękuję.
-Nie ma sprawy.Czuj się jak u siebie w domu-uśmiechnęłam się,a dziewczyna posmutniała.
-Czy coś się stało?
-Nie,nic.Naprawdę.
-Ok,wierzę ci.To do zobaczenia na kolacji-zamknęłam jej drzwi,niech nacieszy się samotnością.
Mam teraz misję do spełnienia,a mianowicie muszę pogadać z rodzicami.Zapukałam do drzwi ich pokoju,otworzył mi tata.Weszłam do środka i zauważyłam,że nie są w dobrych humorach,to chyba wina tego kogoś.
-Co się stało,córciu?-powiedziała mama.
-Bo ja w pokoju znalazłam,ten znak.O co chodzi?
-Kurwa,Psychotic.Znalazł ją-odpowiedział tata.
-Co się stało?
-Nic,Rose.Tylko nie wolno wychodzić ci z domu.
-To oczywiste,ale dlaczego?
-Bo tak,musimy pogadać z mamą.Proszę,wyjdź.
-Dobrze,tato.To Pa-wyszłam z pokoju.
Dlaczego oni mi nic nie mówią.Wiem,że chcą mnie chronić no,ale bez przesady.Jestem już dorosła,nie mam 5 lat,ale dla nich zawszę będę małą dziewczynką.Gdy tak się zastanawiałam,usłyszałam dzwonek na kolację.Zjem i stąd ucieknę,bo mam dość.Oczywiście,wrócę tu później.Zeszłam na dół i usiadłam przy stole.
-Witam,wszystkich.Jak zawsze pomodlimy się i zaczniemy jeść-zaczęliśmy odmawiać modlitwę,a potem zaczęliśmy jeść.
Po skończonym posiłku,sprzątaczki zabrały brudne naczynia i wszyscy rozeszli się do pokoi,ale nie ja.Wyszłam po cichu do ogrodu,gdzie otworzyłam moje tajne przejście.Wyszłam na dwór i zaczęłam skakać z radości.Szybkim krokiem poszłam na łąkę,bo chyba tak na to mówią.Położyłam się obok kwiatów,jak tu cudownie.Nigdy,nie czułam się tak jak teraz.Wstałam i nazbierałam sobie kwiatów,chce upleść sobie wianek.Moja była opiekunka mnie tego uczyła,mam nadzieję,że mi się uda.Po kilku próbach zrobiłam wianek i założyłam go sobie na głowę.Nawet do twarzy mi w nim.Muszę już chyba wracać,jaka szkoda.Gdy wstałam zobaczyłam,że ktoś idzie w moją stronę.To jakiś chłopak.
-Witaj,Rose-powiedział do mnie i pocałował mnie w rękę,którą pośpiesznie zabrałam.
-Kim jesteś?
-Twoi rodzice ci o mnie nie opowiadali.
-Psychotic,to ty?
-Tak,ale wolę jak takie piękne kobiety,mówią do mnie Zayn.
-Będę mówić,jak chce.
-Jesteś strasznie pyskata,ale ja lubię takie-złapał mnie za brodę.
-Puść!
-Przekaż rodzicom,że mi się podobasz i nie długo wrócę.
-Odwal się!
-Też mi się podobasz,słońce.Taka słodka-złapał mnie w talii i pocałował,odepchnęłam go.
-Zostaw mnie,Psychotic.
-Jeszcze będziesz mnie o to błagać,Rose.Taka piękna.
-Odejdź,nie chce cię znać.
-Nie długo się zobaczymy,kotek.Żegnaj,Rose.
-Pa,do nie zobaczenia.
-Słodko się złościsz,a pozdrów kuzyneczkę.Jessie,jak dobrze pamiętam.Biedaczka,skończyła w Psychiatryku.
-Zostaw ją,ona jest po przejściach!
-Wiesz,że znam osobę przez,którą się tam znalazła.
-Ty dupku!-krzyknęłam i zaczęłam iść w stronę,tajnego przejścia.
-Przyjdę po ciebie,Rose-to były ostatnie słowa,które od niego usłyszałam,bo potem byłam już w domu.
Nie wiem,czy mam powiedzieć rodzicom?Może lepiej nie.Położę się spać,może zapomnę o nim.Weszłam na górę i położyłam się do łóżka.Nagle usłyszałam krzyk mamy.
-Rose,w tej chwili na dół!-o matko,oni chyba już wiedzą...


Prolog Rose :*

Hej,jestem Rose.Moim rodzice od dziecka nie pozwalają mi,widywać się z rówieśnikami.Chyba mają jakąś tajemnicę,ale nie wiem jaką.Nawet uczyć muszę się w domu.Kiedy wychodzę,to tylko na podwórko.Jedynym moim przyjacielem jest Harry.On jest komendantem policji,dlatego u nas bywa często.Jego ojciec był najlepszym przyjacielem mojego taty.Ciągle nie wiem,po co nam policja.Ale powiem wam mój sekret,gdy wychodzę do ogrodu,mam moje tajne przejście do miasta.Moi rodzice powiedzieli mi,że przyjeżdża do mnie,kuzynka.Oby była fajna.Lecz pewnego dnia,gdy myślałam,że nie ma nikogo w domu,wyszłam na dwór i uciekłam przez tajne przejście.Wszystko było cudowne.Kwiaty,ludzie,dzieci,tyle kolorów.Mogłam wszystkiego dotknąć,powąchać i zobaczyć.Nie chciałam wracać do domu,ale już było późno.Gdy weszłam do ogrodu,zobaczyłam,że moi rodzice się z kimś kłócą.Nawet nie mogłam zobaczyć,kto to.Weszłam do domu,ale tam już nikogo nie było.Gdy weszłam do mojego pokoju,znalazłam kartkę z tym znakiem.Matko,o co chodzi?

Prolog Jessie :D

Tak...nowe życie,ale czy lepsze? Nie wiem liczę na to,że będę szczęśliwa,żebym mogła zapomnieć.Nie pamiętać o wszystkich złych rzeczach które mi się przytrafiły.
-Panno Black proszę zejść natychmiast na dół-krzyknęła pani Mcgonagall.
-Już schodzę.Ehh.... nienawidzę tej baby zawsze coś do mnie ma-zwlekłam moje ciało z nie wygodnego tapczana i ostatni raz rozejrzałam się po moim pokoju,byłym pokoju.Przeprowadziłam się do mojej kuzynki,którą bardzo kocham.Chciałabym znaleźć się w czasach dzieciństwa,zero zmartwień,zabawy i gry z rodzicami.Teraz mogę tylko pomarzyć o takich rzeczach.Nigdy nie zostanę pocieszona w trudnych chwilach przez mamę,nie dostanę ochrzanu przez tatę,co często mi się zdarzało.Zabrałam walizki i pędem zeszłam na dół,gdzie czekała już na mnie ta małpa.
-No nareszcie,ileż to jeszcze można czekać?-zapytała z wyrzutem
-Tyle ile mi się podoba-powiedziałam z sarkazmem i obdarzyłam ją ostatnim spojrzeniem,zanim wyszłam z Psychiatryka.Czekała już na mnie taksówka.Zobaczyłam w niej faceta.Dasz radę Jessy,jesteś silna pamiętasz?O nie,nie jestem taka Jezu,co ja zrobię?
Szybkim krokiem cofnęłam się i wróciłam do budynku.
-To facet-Powiedziałam przez zaciśnięte zęby do Mcgonagall.
-Czy ma panienka z tym jakiś problem?-zapytała z rozbawieniem.
-Tak.Zaraz wybuchnę!
-Ach....Jessy nie możesz się ciągle bać.
-Nie zabronisz mi,a po za tym wiesz,że nie pojadę tą taksówką,więc zostanę tutaj-wyszczerzyłam się do niej,a ona tylko westchnęła.
-Poczekaj tutaj-po 15 minutach przyjechała nowa taksówka,tym razem siedziała w niej kobieta.Weszłam do niej i podałam adres.
Po czterech godzinach byłam na miejscu to,co zobaczyłam przerosło moje oczekiwania.