wtorek, 11 listopada 2014

Rozdział 4

Ten rozdział dedykuję Justysi :* Błagam nie bij patelnią :D
*Perspektywa Rose*
Wyszłam z mojego pokoju myśląc,że zastanę tam mamę lub tatę.Oni lubią stać przy moich drzwiach i pilnować.Szłam przez długi korytarz,aż nagle zderzyłam się z kimś.Gdy spojrzałam w górę pożałowałam tego,że wyszłam z pokoju.Co mnie do tego pchnęło?
-Uuu...Kogo my tu mamy?-uśmiechnął się głupawo.
-To ty?Co ty tu robisz?-zapytałam zdziwiona.Czy on mnie śledzi?
-Zabawiam się z twoją kuzynką-zaczął się śmiać.Nie wytrzymałam,ona została zgwałcona,a on eh...moja ręka powędrowała z dużą siłą do jego policzka zostawiając na nim czerwony ślad.Boże,ratuj!
-Kurwa,za dużo sobie pozwalasz,Rosie-jego oczy zrobiły się ciemne jak noc.
-Błagam,nie rób mi krzywdy-do moich oczu napłynęło stado łez.
-Skarbie,jestem ostatnią osobą,która chciałaby cię skrzywdzić-wytarł pojedynczą łzę,która spływała po moim policzku.Pochylił się nade mną i złożył delikatny pocałunek na moich ustach.To było takie obce,ja nigdy się nie całowałam.Moje usta chyba chciały więcej,więc oddałam mu pocałunek,a on całował mnie uśmiechając się przy tym.Nagle poczułam,że Zayn schodzi z dłońmi,które miał na mojej talii,na mój tyłek.Cichy jęk wydostał się z moich ust,a wtedy chłopak podniósł mnie tak,że oplotłam go nogami w pasie.
-Rosie,jeśli nie chcesz bym cię przeleciał,to skończ-powiedział przypierając mnie do ściany.Chyba odzyskałam świadomość i moje oczy powiększyły się z podziwu dla tego,że ten okropny,zły Psychotic ostrzegł mnie przed samym sobą.O mój Boże!
-Ja nie...-zaczęłam się jąkać,Rose ogarnij się!
-Rozumiem,chyba musimy się pożegnać-Nie!To znaczy tak,bo on jest zły,a ja dobra.On jest z Jessie,a ja sama.
-Do nie widzenia-odwróciłam głowę w stronę drzwi by nie mógł wyczytać z moich oczu tego smutku.
-I tak dobrze wiesz,że cię nie zostawię i wrócę tu,ale mam coś na pamiątkę-Zayn zaczął robić mi malinkę na szyi.Nie wiem dlaczego,ale gdy skończył pocałowałam go.Chwilę później poczułam,że już poszedł.Ogarnęła mnie pustka i złość na Jessie.Dopiero "bidulka" wyszła z Psychiatryka po gwałcie,a teraz co?Weszłam do jej pokoju i wzięłam jej telefon do ręki.Miała jedną nie odebraną wiadomość,przeczytałam ją.Nie zawahałam się odpisać Niallowi.
Odłożyłam jej telefon,założyłam sweter i zeszłam na dół do mojego tajnego przejścia.Wyszłam przez nie,a potem zobaczyłam blondyna opartego o samochód.Wolnym krokiem podeszłam do niego i szeroko się uśmiechnęłam.
-Jesteś jeszcze piękniejsza niż myślałem-uśmiechnął się do mnie życzliwie.Moja zemsta trwa,ktoś kto mówi do niej "skarbeńku" pewnie coś dla niej znaczy.
-Jesteś bardzo miły,ale pisałeś z moją kuzynką-zaczęłam bawić się palcami.
-Jakoś nie żałuję,że jej tu nie ma-teraz wiem co zrobię.Podeszłam i pocałowałam chłopaka,a potem odsunęłam się.
-Łał,świetnie całujesz-przyparł mnie do maski samochodu.
-Jestem Niall,maleńka-jego usta znów zbliżały się do moich.
-Tknij ją chuju,a obiecuję,że długo nie pożyjesz-o mój Boże,tylko nie on.
-Spierdalaj-odrzekł blondyn,a Psychotic złapał go za koszulę i zaczął bić oraz kopać.
-Zostaw go!-płakałam,ale także dławiłam się łzami.Blondyn leżał na ziemi,cały posiniaczony...to moja wina.Zayn złapał mnie za dłoń,a potem wsadził do auta.
-Jesteś tylko moja-wsadził kluczyk do stacyjki i odpalił silnik,ruszyliśmy z piskiem opon.Mogłam tylko z okna patrzeć jak oddala się mój dom oraz miły blondyn,który leżał prawie martwo na ziemi.Moje życie jest zagrożone i zależy od bruneta ze zjawiskowymi brązowymi oczami...Ta jazda się nie kończy,mam dość.Mamo,tato!Na pewno mnie usłyszą...Spojrzałam na Zayna,który wyjmował pudełko z papierosami z kieszeni kurtki.
-Będziesz mi tu kopcić?-skrzyżowałam ręce na piersiach.Jako odpowiedź dostałam gardłowy śmiech.
-Co cię tak bawi?Dostaniesz raka płuc albo coś innego,a ja będę mówić na ciebie Smok-chłopak wyjął jednego papierosa z pudełka i podpalił go,a potem zaciągnął się nim.
-Patrz Rosie,jeszcze rano życzyłaś mi wszystkiego najgorszego,a teraz dbasz o mnie-uśmiechnął się szeroko.
-Miła z natury,a po drugie jestem chrześcijanką.Jedno z przykazań mówi:"Szanuj bliźniego swego,jak siebie samego"-Zayn zadławił się dymem.
-Ja jestem Zayneistą.Mam moje prawa,zasady i reguły-prychnęłam pod nosem,co nie obeszło jego uwadze,więc uśmiechnął się łobuzersko.
-A powiesz kilka?-dlaczego mnie to w ogóle interesuje?Psychotic przeczesał dłonią włosy...o matko,chciałabym ja to zrobić.
-Jesteś jedyną kobietą,którą to prawo nie obowiązuje.Resztę dopowiem ci kiedy indziej-przewróciłam oczami i moje myśli popłynęły do blondyna,który leży tam martwy lub umierający.Zemsta to głupia sprawa.Muszę się tera wyspowiadać,ale jak ja pójdę do kościoła skoro nawet nie wiem gdzie jestem.Boże,ratunku!
*Perspektywa Jessie*
Wstałam rano,ponieważ obudziły mnie promienie słońca.Pierwsze co zrobiłam to poszłam wziąć szybki prysznic.Uwielbiam,gdy woda spływa po moim ciele,czuję wtedy jakbym zmywała z siebie wszystkie złe rzeczy.Kilka minut potem,ubrana zeszłam na dół i usiadłam przy wielkim stole.Mniam...ci ludzie to dopiero są bogaci.Ciocia weszła do pokoju uśmiechnięta,a obok niej szedł wujek i trzymali się za ręce.Od razu do mojej głowy wpadł Psychotic.Tak chciałabym trzymać go za dłoń...marzenia.
-A gdzie jest Rose,kochanie?-spytała zaspanym głosem pani White.
-Um...nie wiem,chyba jeszcze śpi-uśmiechnęłam się do kobiety,odwzajemniła to i zawołała służącą,której kazała obudzić moją kuzynkę.
-Musimy na nią poczekać-powiedział tata Rose.Zawsze podziwiałam ich za to,że są tacy zgodni i pomimo czasów,które nadeszły,istnieje jeszcze pomiędzy nimi prawdziwa miłość.Gdyby udało mi się może z Psychotickiem,to też chciałabym tyle lat z nim być,czesać jego włosy,całować go o każdej porze dnia,tulić się do niego,zwierzać z tego co mnie trapi...ach.
-Jessie...mam nadzieję,że podoba ci się w nas w domu-powiedziała ciocia.
-Jasne,kocham tu być.Jesteście najlepszą rodziną jaką mam-jedyną jaką mam...
-Obyś tutaj zapomniała o tym wszystkim,co zdarzyło ci się w Londynie-uśmiechnęła się ciepło.
-Taki mam zamiar-w prawdzie już zapomniałam o tym,dzięki Rose i Psychotickowi.Oni są idealni...gdyby znali się mogli by być BFF lub parą.Tylko niestety kuzyneczko,ale ten chłopak jest mój.Może jestem samolubna,bo wiem,że on od tamtej nocy rozkochał mnie w sobie.A tamten blondyn,to jakiś głupi facet,który myśli,że jest fajny.W Psychiatryku znałam takich kilku.Nie uwierzycie,ale tam są naprawdę normalne osoby,które po prostu zagubiły się w życiu.Na przykład Maria,poroniła dziecko,a zdążyła je pokochać.W Psychiatryku pokazywała nam zdjęcia USG i jej maleństwo na nich.Było mi tak przykro.Moje rozmyślenia przerwała służąca,która wbiegła zdyszana do pokoju.
-Nie ma jej!-krzyknęła i złapała się za miejsce,gdzie ma serce.Wujek uderzył dłonią w stół,a ciocia miała łzy w oczach.
-Dzwońcie po komendanta Stylesa!Gdy dorwę Psychoticka,pokaże mu dopiero co to znaczy ból...-powiedział to ze złością w głosie,aż zadrżałam.Chwila...dlaczego on porwał Rose?!Przecież my się wczoraj kochaliśmy!On nie mógłby mnie zostawić,to na pewno pomyłka.Wstałam i zaczęłam płakać,a ciocia mnie przytuliła.To najgorszy dzień w moim życiu!Ktoś kogo pokochała zabawił się mną...Wiecie co było najgorsze w tym wszystkim?To,że nie martwiłam się o Rose,ale o Psychoticka.Ja nadal go kocham...